Po tym jak Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Austostrad obwieściła, że w czerwcu rozpoczną się prace przy stabilizacji osuwiska i przy remoncie fragmentu drogi na górze Just, internauci zaczęli snuć podejrzenia. Ich zdaniem może to oznaczać, że Sądeczanka pozostanie wyłącznie na papierze.
- Drodzy wyborcy PiS i PO, zapomnijcie o Sądeczance. To pudrowanie Justu jest tego potwierdzeniem. Władza nabiła was w butelkę rysunkami na drukowanej mapce, a w organach właściwych dla tego rodzaju inwestycji nic nawet nie wiedzą o drodze ekspresowej. To wszystko okazało się pospolitym kłamstwem - pisze jeden z internautów w komentarzu pod artykułem na łamach portalu Sądeczanin.
- Widać lepiej przez dekady naprawiać asfalt na osuwisku niż coś raz porządnie zrobić. Typowo polskie dziadostwo, oby do wyborów!! - dodaje ktoś inny.
Czy budowa ekspresówki do Brzeska może się skończyć tylko na przedwyborczych obietnicach? Ku takiej tezie skłania się też należący do Platformy Obywatelskiej Leszek Zegzda z zarządu województwa.
- Przed wyborami łatwo jest obiecywać, ale jak później przyjdzie co do czego i trzeba rozwiązania konkretnych rzeczy, to okazuje się, że te wszystkie obietnice albo są przesuwane w czasie, albo są inaczej rozwiązywane - mówi Zegzda, zarazem podkreślając, że na trasie z Nowego Sącza do Brzeska każda inwestycja ma sens.
Zdaniem samorządowca sfinalizowanie szybkiego połączenia z autostrada A4 jest na tyle odległy, że należałoby wrócić do koncepcji budowy pasów wolnego ruchu w obecnym przebiegu drogi.
- Gdybyśmy zbudowali trzeci pas ruchu pod Just, przy Jeziorze Rożnowskim i pod Gosprzydową, spowodowałoby to poprawę komunikacji z Nowym Sączem. Należałoby też wykorzystać zjazd z autostrady w Brzesku, który wiedzie do prawie już gotowej drogi krajowej. W ten sposób kierowcy zyskają nawet do dwudziestu minut.
Zdaniem Leszka Zegzdy pasy wolnego ruchu, które nie są inwestycjami wielkiego kalibru można byłoby wybudować równolegle z remontem drogi pod Justem i stabilizacją osuwiska.